Mecz jak to mecz ligowy. Szara ligowa codzienność. Nic wielkiego. Takie domowe pyry z gzikiem i ze śledziem, albo poznański "ajntopf ". Kto jadł wie o czym piszę. Liga to liga, multum meczów do odwalenia i nasza szara piłkarska codzienność. Mecz mi wyglądał na remis . No nie żeby ( statystyki pomeczowe) jedni cisnęli drugich. Po prostu ligowa kopanina, gdzie zdziesiątkowany Lech wygrał z mającymi wysokie aspiracje Widzewem. Aspiracje aspiracjami ale tak naprawdę z dzisiejszego meczu wynika, że to drużyna mocnego środka tabeli i nic więcej. A Lech? Wiadomo, mocno okulawiony, trener łatający skład na kolanie. Widoczny brak napastnika choć, co należy mocno podkreślić FABJEMA STRZELIŁ BRAMKĘ ! Co akurat przy jego "klasie" znaczy niewiele, ale to jak dla mnie WYDARZENIE MECZU ! Jak napisałem skład mocno łatany. Thordarson dalej słabowity, Szymczak nieobecny na boisku, Gurgul ( co dla niektórych zaskoczenie) LEPSZY dzisiaj od Moutinho. Ouma powoli grający w lidze ...
piła nożna