Derby Poznania. To brzmi świetnie. Nie jak wydumane derby Polski czy Derby Drogi Mlecznej. Derby (piłkarskie) to w najczystszej postaci spotkanie dwóch drużyn Z JEDNEGO MIASTA. Fajnie, że coś takiego zdarza się w Poznaniu ( generalnie w Polsce są jeszcze derby Łodzi). Nie jest derbami więc taki mecz Ruch-Górnik. Niby "derby Śląska" ale nijak nie mieszczą się w tej mojej definicji "derbów". Warta generalnie dostaje tradycyjnie w dupę od Lecha i tak się stało dzisiaj. Nie było oczekiwanego "autobusu" w wykonaniu Zielonych i dobrze. Bo i po co skoro OBIE drużyny miejscowe i obie powinny grać o zwycięstwo. Obie powinny tworzyć WIDOWISKO dla widzów z "rodzinnego Poznania". 1- Przed meczem wywiady i znajomi na trybunach (dodam że był też Jan Bednarek) 2 - Oglądałem mecz BEZ KOMENTATORÓW. Tak jak ogląda go kibic na trybunie. I tak było lepiej, bo widziałem "swoje". Widziałem: 1- strasznie słaby stan murawy położonej przecież niedawno, bo w
K iedyś było takie powiedzenie , które można zastosować w przypadku tego meczu "Odwróć tabelę ŁKS na czele". Czyli jakby nie patrzeć dzisiaj był "mecz na szczycie tabeli"... he he he. Albo "mecz o 6 punktów", bo Warta tylko o 5 punktów nad strefą spadkową. Czyli jak "nóżka się obśliźnie" Zielonym to może być nerwowo. Na razie Warta gra tym co ma .I rozpaczliwie brakuje im napastnika (co ze Zrelakiem?), bo taki Eppel to napastnik jedynie z nazwy. I trochę w Warcinie jest jak obecnie w Kolejorzu "Warta nie ma kim strzelić" i liczyć może jedynie na Żurawskiego i może na Szmyta (jest dzisiaj kapitanem Warty). Dziwi mnie brak w składzie meczowym Savića , który robił wcześniej masę zamieszania "z przodu".Wszedł dopiero pod koniec meczu. Po kilku meczach w1zespole "zjechał do bazy" także były obrońca juniorów Lecha-Pleśnierowicz, a i wypożyczony z Lecha obrońca Borowski mocno umościł się na ławce Warty i wstaje z niej bardz