Co tu się wymądrzać. Lech grając w 10 ( w składzie z Fabjemą) wygrał sparring. Szkoda że musiał jechać/lecieć aż na Islandię. Byłoby taniej zagrać ten mecz we Wronkach ,a nawet w Opalenicy. A tak chłopaki pospacerowali sobie, popykali w meczu którego przegrać 7-0 nie mieli prawa. I wracali z "punktami do rankingu". Jakiekolwiek oceny meczu bez sensu ,bo rywal po prostu był słaby . I chciejstwo Borka by Islandczycy strzelili bramkę Lechowi, wyciąganie porażki Lecha ze Stjaernanem tak naprawdę było żałosne. A to że RAZ trafili w słupek. Mieliśmy na podwórku na Uminie taki wierszyk "każdy głupek strzela w słupek". To nic w rozliczeniu nie znaczy. Nie powiem że nie patrzyłem jak grają niektórzy piłkarze Lecha ,w tym "towarzyskim spotykaniu". Na przykład jak sobie radzi Moutinho. Który dostawał od partnerów multum piłek.I tu Gurgul wygrał te korespondencyjne zawody. Mountinho nie był lepszy choć... z Portugalii. Ciekawy jestem jak byłby oceniany gdyby urodził...
piła nożna