Późno wstawiam posta, bo chciałem za jednym wpisem załatwić oba "wydarzenia"
Pkt 1 Sparring Lecha to wydarzenie jedynie godne odnotowania, że się odbył , że to w sumie pierwszy mecz nowego 25/26 sezonu. I też pierwsza bramka dla Lecha strzelona przez juniora Jakóbczyka, druga zresztą też "juniorska" Gmura. A przy obu bramkach był jakoś tam zamieszany Gumny.
Co napisać?
- pogoda we Wronkach była o wiele lepsza niż tu nad morzem. U mnie w porze meczu chmury i słońca zero choć 21℃, a we Wronkach lato na całego. Tak w ogóle lato czerwcowe nad morzem dawkowane skromnie. A jak już słonecznie to daje zimny morski silny wiatr. Więc tu 1-0 dla Wronek.
- sparring bardzo typowy. Czyli masa gołowąsów, mieszanka jakości graczy : na poziomie grali Milić, Pereira, Walemark + niezłe wejście do drużyny Barańskiego ,który "nakrył czapką" grającego z nim Jagiełłę. Reszta to sklecona zbieranina grająca monotonnie i mocno treningowo.
- momentami gra jak w piłce ręcznej czyli Lech po obwodzie ustawionego "nisko" Chrobrego. Pierdylliony podań w poprzek i do tyłu zakończonych niecelnym przeważnie zagraniem w tłum w okolicach 11-tki , albo niecelnym przerzutem na skrzydło i... przegranym pojedynkiem z rywalem - przez grających na bokach lechitów (Śledziński, Lisman). Czyli zero zaskoczenia i klasyczne mielenie słomy !
- zero też przyspieszających i zaskakujących Chrobrego podań Z PIERWSZEJ PIŁKI. Na całe 90 minut gra w schemacie: przyjęcie, rozglądnięcie się dookoła i niby na jeden kontakt z piłką podanie dalej. Taka monotonna piłkarska mielonka.
- nędza w szybkim ataku w kontrze. Nic takiego nie istniało choć parę razy była ku temu okazja.
- jedyny ciekawszy moment meczu to piękna bramka Gmura na 2-1 na minutę przed końcem spotkania.
-pochwalić trzeba Chrobrego, który grając z kontry kilka razy nieźle nastraszył Lecha. No ale to tylko zespół z 1 ligi i na dodatek też "w treningowych powijakach". Tak naprawdę to w tym meczu powinno być 0-0 albo max 1-1.
- generalnie (gdyby nie słaba pogoda tutaj) to oglądanie "tego meczu o 12 tej" byłoby klasyczną stratą czasu. No ale pogoda była akurat taka sobie więc niech im będzie. Sparring można uważać za odbębniony.
- a jak Gumny? Nijak. Nic napisać się nie da. Jedno może, że jest gorszy od Pereiry.
PK 2 Wieczorny finał ME U-21. Wygrany w końcu przez Anglików ( bramka dla nich na 3-2 w dogrywce). Byli lepsi i już w 1 połowie powinni na luziku wygrywać 4-0. A to jak ogrywali ( najczęściej z kontry) Niemców budziło podziw. Ale dali ciała w 2 połowie i przeciętni dziś Niemcy ( choć strzelali 2 razy w poprzekę) dogonili ich na 2-2. Ja czaiłem się na oglądanie napastnika niemiec Nicka Woldemade. Gość ma 1.98 wzrostu i już wyceniany na 30 MLN €.
Ale przy Anglikach dobrze grających głową sobie nie pograł. Ma ten facet przyszłość i trener ich pierwszej reprezentacji Nagelsman chyba w końcu będzie miał etatowego środkowego napastnika.
Bramkę dla Anglików znowu strzelił gracz Liverpoolu Elliot, ale po mojemu w ich zespole najlepszy był Mc Alee.
No i potwierdziło się że "nasza U-21" to klasycznie niedouczeni piłkarze, bo ani Niemcom ani Anglikom jakoś "piłka nie schodziła z buta" i jakoś dziwnie "ich słuchała ". A przecież jej "opanowanie przy przyjęciu" to podstawowa z podstaw gry w piłkę nożną.
No cóż po prostu oni grają w innym piłkarskim wymiarze.
Komentarze
Prześlij komentarz