Nie oglądam meczów poniedziałkowych, bo po co. Są najczęściej pary 2 sortu.
I tu niby była para z faworytem i tym co do bicia.
Faworyt gra męczliwie, ale nie o to idzie bo.... wygrywa. I wygrywa nie przejmując się, co eksperci powiedzą ,gdy w ich składzie na boisku "gra" zaledwie 1 Polak czyli bramkarz.
Bo firmuje to Papszun więc jak tu krytykować, nie można krytykować. Przecież jak na Siemieńca tak i na Papszuna "jest moda". No i "eksperci" nie mogą się mylić:
Raków MUSI być mistrzem.
I tu figielek. Grająca "na chaos" Puszcza wcale nie broniła się "okopana na swojej 16 ce". No nie, że atakowała ,ale coś tam strzelała i w końcu w ostatnich sekundach strzeliła z kompletnego chaosu gola na 1-1. Niespodzianka, Raków do Lecha ma tylko 3 punkty , ale i przewagę z bezpośrednich meczów gdzie "na Lechu" ugrał w sezonie 3 punkty. Lech więc ma nie 3 punkty straty, a 4 punkty.
Chciałem wstawić zestawienie z kim to do końca ligi będzie grał i Lech i Raków, ale... to bez sensu, bo czy Lech MUSI wygrać następne mecze ( np z Radomiakiem, Puszczą czy ostatni z Piastem) ? A czy Raków MUSI wygrać np ze Śląskiem w Częstochowie czy Koroną , Widzewem. No już teraz sam nie wiem i cieszę się że "nie jestem ekspertem".
W oko - na tzw "oficjalnej Lecha" - wpadło mi zdjęcie sprzed meczu z Koroną:
Szczuny wyprowadzające na boisko piłkarzy ( Mrozka , Mońkę, Carstensena) to wypisz wymaluj "ich synowie". Ten sam "look", ten sam wyraz gęby. Czyż nie ?
Ot taki "mały Mrozek/ Mońka / Carstensen". Szczególnie zabawne podobieństwo gzuba stojącego przed Mońką 😂
Komentarze
Prześlij komentarz