W tej masie meczów tak naprawdę oglądanie jakiś tam repasaży-Juventusu, Milanu , Atalanty jest stratą czasu. A jednak coś tam oglądałem.
Tym bardziej, że tak naprawdę Włosi mocno mi kiedyś podpadli, kiedy kazali mi czekać ( za moje ekstra wydane pieniądze na hotel i żarcie) od piątku ( termin potwierdzony z nimi pierdylionem telefonów i faksów) do wtorku .Na towar który miał być , dla mnie ,na 300% właśnie w piątek.
Kasa ekstra wydana na 4 dniowy nieujęty w planach hotel . Hotel w jakimś włoskim zadupiu, gdzie była fabryka produkująca to co miałem odebrać właśnie już piątek. Na dodatek " uje" nie zważyli na cle samochodu i musiałem zapłacić karę za nadwagę ( przekroczona ładowność samochodu-ciężarówki) na granicy włosko-austriackiej ( u Austriaków zresztą!).
Nieźle to pojechało po mojej kieszeni ,więc do dzisiaj życzę jak najgorzej KAŻDEMU włoskiemu zespołowi piłkarskiemu ( choć tam jak i u nas w Ekstra -Polaków to tam Włochów w składzie Juve, Atalanty czy Milanu ze świecą szukać).
Zatem chciałem by Club Brugge (niestety Skóraś... no nie wiadomo gdzie był) dobrał się do skóry Atalancie. I dobrał się choć po takim naszym "ligowym karnym". Znanym gdy dyktują go przeciw Lechowi . Karny z czapy i to w ostatniej sekundzie meczu i wygrana PSV nad Atalantą 2-1.
Drugi mecz nie tylko interesujący i emocjonalny ,aby "makaroniarze przegrali", ale i ciekawy, bo w składzie biegał ( wreszcie ) mój ulubiony polski kopacz nożny czyli Jakub Piotr Moder- .
Śledzę jak mu się wiedzie po transferze z Lecha do Anglii i na razie jestem mocno rozczarowany. Ani nie widziałem w Brighton jego lechickich "lut z całej epy" zza pola karnego, ani tak naprawdę tam nie zaistniał (plus paskudna kontuzja).
Więc tak naprawdę dopiero teraz, w Feyenoordzie zaczyna swoją "zagraniczną karierę".
Jak widać na powyższych fotkach, był dzisiaj w meczu z Milanem, grał, biegał i choć tak naprawdę zajmował się tylko "podaniem do lepiej ustawionego kolegi" i specjalnie nie napędzał ataków kolegów .Za to całkiem nieźle odbierał "Włochom" piłki i przytomnie i celnie podawał. W skali ocen od 1-6 dostałby od kiboli z Poznania takie mocne 3.
Najważniejsze oczywiście , że "Holendrzy" wygrali u siebie w Rotterdamie 1-0 .Po kuriozalnej bramce, ogromnym babolu bramkarza rywali , już w 4 minucie meczu. Mecz zresztą nudny i za wiele okazji ani jedni ani drudzy nie mieli ,by coś więcej strzelić.
Ale Feyenoord wygrał i.... grał 94 minuty Kuba Moder. A z tego co pokazali jedni i drudzy to obie drużyny mają tą swoją szansę zagrać " w rozgrywkach finałowych LM ".
PS:
A tak przy okazji wielu fauli w oglądanych we wtorek i środę meczach LM . Tych z rodzaju "wymusił faul, dał się sfaulować, przyaktorzył" i permanentnego leżenia na murawie (luty!) to do głowy przyszła mi taka śmieszna myśl -- oglądając te aktorskie pady i loty, gdy rywal nawet nie dotknął "sfaulowanego" rywala.
Trzymajcie się, uwaga !
Winna temu PODGRZEWANA MURAWA.
Kiedyś ( np w latach 80tych 20 wieku) takie murawy to była rzadkość. I na przykład polegiwanie na glebie w meczu (przykładowo) Lecha i Legii i to w lutym nie było możliwe i przyjemne. No chyba że ktoś wtedy chciał sobie poleżeć w wydeptanym błocie i topniejącym na nim śniegu.
Teraz zaś piękne soczyste lutowe podgrzewane trawniczki ... po prostu leżeć nie umierać. No i oczywiście wcześniej "mądrze dać się sfaulować" :-)
Komentarze
Prześlij komentarz