Zawsze urzeka widza i na stadionie i przed telewizorem/monitorem mecz w którym na trybunach tłumy.
Nawet kiedy doping jest taki sobie, tłumy robią wrażenie.
Podbijają od razu "koloryt meczu".
Tym bardziej, że pamiętam mecze "covidowe" niewiele różniące się od meczów treningowych lub jakiś cienkich sparringów. Nie do zapomnienia np mecz w Belgii ( z Charleroi) ekipy Żurawia który tam wygrywając awansowała do wymarzonej "grupy LE UEFA". Wtedy po pustych trybunach hulał wiar, niosło się echo gdy pokrzykiwali trenerzy i nawet przed telewizorem czuć było sztuczność tego (niby emocjonującego i ważnego dla kibola) widowiska. Tak ,że nawet radość po awansie Żurawia i spółki była jakaś taka nijaka.
Tu wspomnieć trzeba mecze np drużyn z dołu tabeli Premier League gdzie (nieważna godzina i dzień tygodnia) na trybunach tłumnie. A przecież dla tamtej widowni przyjazd np Liverpoolu czy Brighton to normalka. I nawet gdy przyjeżdża np Southampton ( na razie ugrali 1 punkt!) też trybuny pełne. Oczywiście nie zawsze jest komplet, ale jest pełno, bardzo pełno.
Oczywiście pojawia się tutaj banalna prawda.
Trudniej zapełnić (procenty wykorzystania miejsc!!) duży stadion ( np Lecha na ok 42 000 miejsc), a łatwiej mniejszy np. 18tysięcznik Widzewa . Jednak jak się popatrzy na ilość kiboli Widzewa (brutto) to mamy ich prawie tyle samo co kibiców Kiepskich z Wrocka. I jakoś mam dziwne wrażenie żę np zmniejszenie stadionu na Bułgarskiej do 25 000 - (jeśli na teraz średnia kiboli to ok 27 000 w Poznaniu) niekoniecznie spowodowałoby, że stadion mecz w mecz byłby nabity aż po dach !
Ale wystarczy porównać .... jak fajnie się ogląda mecz na wypakowanym do granic stadionie w Łodzi, a jak się ogląda mecz na wpół pustym stadionie-molochu we Wrocku !
Tam szał, zadyma , tu pusto, wiatr hula.
Nie sposób też nie zauważyć słabego "obłożenia" stadionu w Lubinie ( a nie jest to taki gigant jak ten gdański) oraz prawie tradycyjnie słabej widowni w Gliwicach (a przecież ich stadion to zaledwie 9 000 miejsc i drużyna to nie zupełne ogórki, nawet są teraz w górnej części tabeli!).
Uśmiać się też można z 98,1% "wykorzystania" stadionu Rakowa w Częstochowie skoro to.... stadion na.... 5 500 krzesełek ( przypominam- warunkiem uzyskania licencji na grę w Ekstra jest posiadanie stadionu ,między innymi, z minimum 4 500 miejscami).
No i na koniec.... po ki wuj Ekstraklasie taka Puszcza Niepołomice skoro oni grając na obiekcie Cracovii ( na 15 000 krzesełek) są w stanie zaludnić go w 12,9% a średnia na ich meczach ( w Krakowie) to 2 858 ludzi.
I ciekawe jak oni "wiążą koniec z końcem" ????? Bo przecież w ich przypadku "wpływy z dnia meczowego" ( bardzo istotnej pozycji w rachunku przychodów klubu) muszą być wręcz znikome !
Widać też po statystycznej maksymalnej ilości widzów na meczu ( to ok. 15 000-20 000) ,żę idealnie "przykrojone" do naszej ligi byłyby stadiony o pojemności właśnie od 15 000 do 25 000 miejsc.
Czyli spełniałyby te "warunki ilości kibiców" kluby : Legła, Lech, Pogoń ( ma taki stadion wykorzystywany w 90,7 %), Zabrze, Jaga, Kiepscy z Wrocka, Widzew. To 7 klubów, czyli nawet nie połowa ligi.
No i potencjał na większe stadiony mają:Motor, GKS Katowice, i chyba Raków.
Jakby nie liczyć kłania się zmniejszenie ligi do np 14 zespołów. I zaostrzenie warunków licencyjnych.
Tylko że Malinowice są w drugiej połowie tabeli, tak jakby. A z urzędu za frekwencję i stadion nie można dostać miejsca w lidze, to nie NBA. Swoją drogą, to Warcie by się taki stadion na 6 tys. nadał. W Poznaniu pewnie by zapełnili w 70% minimum. Albo stadion dzielony z żużlowcami. Mało to piłkarskie, kojarzy sie z milicyjną Olimpią, ale dobre dla sportu w Poznaniu i może JJ jakoś by to przełknął.
OdpowiedzUsuńMalinowi... autokorekta
UsuńBiniu :-) i ja się zastanawiam co jakiś czas dlaczego Warta zamiast grać w Groclinie nie gra na Glęcinie. Nijak mi kurde tego pojąć. Czy ten temat gdzieś w poznańskich "mediach" był mielony? A wiesz co tu mój mail napisz to może jakoś się ugadamy zapyra@yahoo.com
Usuń