Nie jestem masochistą i po prostu meczu Lecha od początku do końca nie oglądałem. Ot włączałem transmisję co jakiś czas.
Nie , nie chodzi o to czy tamto, po prostu granie na śniegu to szczególna dyscyplina "sportów zimowych" ,a ja nie jestem specjalnie fanem sportów zimowych i nie jaram się skokami z górki czy waleniem się kijami na lodowisku czy oglądaniem biegów na nartach.
Zimy nie cierpię, przeżyć ten czas jakoś muszę trochę pomaga coś mocniejszego co jakiś czas, ale oglądanie zapasów w śniegu to trochę jak oglądanie zapasów w błocie, przy użyciu piłki.
Żeby sobie zrekompensować ten brak "najlepszej ligi w Europie Wschodniej" po prostu włączyłem sobie po południu mecz Arsenalu. Tam śnieg nie pada! I gra się w piłkę nożną.
Wygrał Arsenal, pozostając na 1 miejscu w tabeli.
Oglądałem też jakieś fragmenty meczu VfL Bochum-Wolfsburg [ 3:1]. Czekając na wejście na boisko Kamińskiego Kuby. Niestety nie doczekałem się jak i nie doczekał się sam Kuba wysiadujący w tym meczu ławkę.
Wracam na ostatnie minuty meczu.
No ,ale chociaż w tym śniegu po kostki jest jeden ogromny plus - "piłka nie ucieka piłkarzom" i nawet największy prostak super stopuje piłkę . No ..... czepiam się "panów zawodowych piłkarzy".
Bo w sumie czepić czegoś się trzeba - jeśli mecz oglądam "zdalnie" czyli włączam go co raz w kolejnej 20 minucie meczu.
Ocen więc piłkarzy nie będzie i tyle.
Co najwyżej trzeba zwrócić uwagę na "rekord minimalnego biegania" - żaden gracz nie przebiegł w meczu więcej niż 10 kilometrów! No i na % celności podań Korony czyli 53%.
Śmiem twierdzić że te "rekordy minimalizmu" będą trudne w tym sezonie do pobicia.
ps:
No i fatalna jakość obrazu-transmisji, bo ...... cały czas obraz "śnieżył".... he he he he.
A niby mam jakość obrazu Full-HD. Trzeba tą transmisję zareklamować ,bo w końcu mam Canal+ PŁATNY!
Komentarze
Prześlij komentarz