Wróciłem na łamy, na bloga. Nawet nie wyjeżdżałem :-)
Jak niejeden raz pisałem, pogoda (piękna tu nad morzem) w "każdym rozdaniu" wygrywa z piłką nożną , a także z klepaniem w klawiaturę.
Po prostu tyle tych meczów, że natłok wrażeń przytłacza i trudno je przelać "na papier" po pięknym prawie letnim wrześniowym dniu na dworze..
A działo się, bo np Bayern-MUnited 4-3 ( transmisja na portalu francusko-języcznym!), bo Zległa ogrywa Aston Villę 3-2, bo Raków dostaje lekcję w Bergamo.
Zatrzymam się przy Rakowie. Najbardziej rozbawił mnie komentarz PRZED meczem " Raków potrafi cierpieć w meczu". No to jest bzdura totalna. Niby, że potrafi grać padakę, a i tak swoje ugra, przepchnie mecz kolanem bo... taki ma styl. No i cierpiał i tylko dlatego, że w bramce ma prawdziwego bramkarza cierpiał w wymiarze do wycierpienia czyli przegrał zaledwie 2-0.
Legła dla odmiany pokazała , żę piłka nożna to prosty sport. I wystarczy szybkość biegowa plus gra "do przodu", duża porcja prostoty w ofensywie, by trafić mocno rywala. A nie posrać się przed meczem, że rywal "z innej półki". I napiszę odważnie- szacunek dla Stolcowej! Wygrali, bo po prostu w tym meczu byli LEPSI od drużyny z Anglii !
No dobra schodzę z chmur na ziemię i oglądam dzisiaj( z powtórki bo miałem imprezę domową) wyczyny bliskie wyczynom paralityka czyli drużyny Lecha. Dlaczego tak ostro o Kolejorzu?
Nie notowałem wszystkich bezlitosnych pudeł graczy Lecha tylko te najbardziej rozpaczliwe kiedy banalnie wystarczyło trafić w bramkę z odległości nie większej niż 16 metrów i była wielka szansa, by strzelić kolejne gole. Bo przy pudłach rywal nie popychał, nie wjeżdżał w nogi, nie kopał po łydkach.
A więc taka historia pudłowania : 78' Szymczak, 82' Sousa, 86' 93' Velde plus banalna piłka (a jednak niecelna też rozpaczliwie podawana niecelnie) gdy Velde wychodził "sam na sam" z Mielcarzem , a Czerwiński zapomniał że gra "w najwyższej klasie rozgrywkowej" i wykonuje swój zawód polegający na celnym kopnięciu piłki. Zapomniał, kopnął gdzieś tam i na bank nie tak by nie kryty Velde coś mógł z tego wyrzeżbić.
Teraz moje uwagi co do meczu w Poznaniu:
1- Najlepsi w Lechu, wyraźnie odstający od reszty - Marchwiński+Velde. Oni jedyni grali w piłkę. No może dorzucę do nich Murwskiego tradycyjnie "nie odstawiającego nogi".
2- Dałem najpierw tych z kategorii "najlepsi" żeby nie było tradycyjnego polskiego "czarnowidztwa".
Za to zdecydowanie najgorszym wybrałem Szymczaka. Piłki w piłce u niego niewiele. Reszta to zapasy i "gra tyłem do bramki". A trudno znależć napastnika który grając wszystkie swoje minuty na boisku coś tam ugra w napadzie kiedy ma bramkę rywala za plecami i to w odległości ponad 20 metrów. Do tego zanotował masę strat, nieudanych dryblingów i podań. Był zdecydowanie hamulcowym i nijak pojąć co dał w ataku Lechowi skoro zmienił już w 33 minucie obrońce Gurgula właśnie by "napędzać atak". A tak naprawdę napędzał chaos i przypadek.
Żeby nie było mu smutno dodam jemu tego co miał być "animatorem ofensywy Kolejorza" czyli Sousę. Który kompletnie nic nie dawał "z przodu" i był bezlitośnie przewracany przez "dorosłych obrońców" Stali. Tak grając nie widzę przyszłości dla Sousy w Polsce i coraz bardziej przypomina mi w tym Ramireza (który zresztą potwierdza w ŁKSie że dla Belgów musiał być za słaby!). Sousa coś tam grał w sezonie 22/23, teraz po prostu jest tylko "na liście meczowej" i niestety nie jestem takim specjalistą, by dostrzec pozytywy w jego grze. Trudno mi cokolwiek konstruktywnego w jego grze dostrzec.
Nie będę pastwił się nad innymi, bo tak naprawdę cała pozostała gromadka była po prostu słaba i tyle.
Zresztą.... szokujące jest już pisanie że.... najlepszym napastnikiem Lecha jest...... Marchwiński. No bo faktycznie JEST!
3- Dodam cytat komentatora po meczu -- " tak naprawdę nie zdziwiłbym się gdyby wynik tego meczu był.... 5-1". Czy tu potrzeba coś do tego stwierdzenia dodawać ?
Komentarze
Prześlij komentarz