Błąd ortograficzny w tytule zamierzony. To takie nawiązanie do bredni wypacanych przez Mateusza Worka.
Całe szczęście że rozdzielono "parę" Worek-Padaliński, bo kiedy byli razem to stężenie absurdu przebijało kopułę ( czyli rozsadzało czachę). Jak od biedy Padalińskiego można rozgrzeszyć z wymądrzania się "jakby zagrał Paryżem" bo był on trenerem np Cracovii to Worka nijak rozgrzeszyć kiedy rzuca "perły przed wieprze" ( sorry... przed kiboli).
Nie jest to tak , że uwziąłem się i mieszam powietrze. Po prostu myślałem ,że po odejściu Szpakowskiego miejsce za mikrofonem znajdą ludzie KOMENTUJĄCY mecze ,a nie "tworzący swoją rzeczywistość" czyli tak naprawdę wsłuchujący się z lubością w swój "boski głos" bredząc do woli. I mają za to płacone !
No teraz parę przykładów z meczu Bajern-Paryż. Pierdoli pan Worek:
-- Czupo- Moting doskonale czuje się w powietrzu ( no to chyba idiotyzm roku!)
-- Dziś murawa mokra, śliska, spadło kilka płatków śniegu
-- Czy miało się to zakończyć w Monachium, ta noc 8 marca? ( jak widać Workowi gasło powoli światło po opiatach i żadną mocą pojąć o co tu idzie)
-- w ostatnich dwóch krokach trochę przegrał z grawitacją ( to jego partner Żewłak)
-- nie widzimy takiego zawodnika który mógłby dać impuls, z ławki, z przodu
-- tutaj powinien się zameldować (???) Ekitike w Paryżu
-- nikt nie krzyknął Veratiemu, że ma dwóch rywali na plecach
-- piłkarzy Bayernu nawet nie przeraża ta cyfra PIĘĆ na wyświetlaczu.
Przyznam że myślałem, że to Szpakowski osiągnął himalaje bełkotu.... myliłem się ! Sorry Szpak!
No i druga refleksja - polska język być bardzo trudna :-)

Komentarze
Prześlij komentarz