Przejdź do głównej zawartości

AWANS WSTYDU

 Stało się coś co stało się po raz pierwszy w moim życiu kibica reprezentacji.

Po oglądanych meczach  z Meksykiem i Arabami zrezygnowałem ( w trosce o moje samopoczucie) z oglądania meczu PZPN-Argentyna. Prawdę mówiąc, oglądałem pierwsze 10 minut i... mając w pamięci mecz z Meksykiem wystarczyło mi to aż nadto.

Tym samym dopiero po zakończeniu tego "spotkania" piłkarzy z drwalami sprawdziłem wynik i nawet się zdziwiłem ,że było "tylko" 0-2.

Powtarzam, moje samopoczucie byłoby lepsze i pewnie oglądałbym ten mecz w całości gdyby nie Meksyk i te pierwsze 10 minut.

Ja zawsze wychodzę  z założenia, że piłka nożna to rozrywka. A jako taka powinna dać widzowi rozrywkę, a nie wkurwienie i irytację na siebie samego za zmarnowane 2 godziny z życia na takie "widowisko". Nawet oglądając polską ligę jest więcej emocji. Tutaj ( w tym meczu) emocji nie było żadnych. Rywal odległy był od Polaków na kilkaset lat świetlnych. I to było widać już na początku meczu kiedy ( teoretycznie) można było braki nadrabiać bieganiem, wślizgami i ambicją. A ponieważ nic takiego nie było ( Argentyńczycy  grali w innej galaktyce) to i sens patrzenia w monitor przez 2 godziny przestał być sensowny.

Ominęła mnie tym samym "porcja" polskiej padaki i nie musiałem płakać po porażce, która..... była porażką widza. Nie porażką piłkarzy ,bo oni przecież AWANSOWALI, coś tam uciułali. Przepchnęli kolanem mecz. I nijak przyznać że jako kibic jestem zadowolony z tego awansu.

Zresztą jak miałbym oceniać mecz w którym Polacy STRZELALI RAZ a celnie ZERO RAZY.

Bo czy pochwaliłbym Kolejorza za mecz w którym miałby takie same statystyki pomeczowe?  1 strzał w całym meczu? Na pewno nie. Pisałbym o blamażu, niezgulstwie, wręcz o bolesnej klęsce. Mimo ,że niby Kolejorz awansowałby dalej w jakiś tam rozgrywkach, bo "pomogła mu matematyka".

I tu tak samo traktuję mecz PZPN-Argentyna. Jako świadectwo nędzy polskiej reprezentacji.

Reprezentacji przemysłu drzewnego.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

SPISKOWA TEORIA PIERWSZYCH KOLEJEK EKSTRAKLASY (Legia), mecz Puszcza-Stal Mielec 1-0

 Poszły już 3 kolejki w Ekstraklasie. Były już mecze w eliminacjach Ligi Konferencji. Coś się działo. Nie można jednak nie zauważyć "kreatywnego uszycia początku Ekstraklasy" pod Zległą ze Stolcowej. Bo przecież fajnie byłoby ot tak "spokojnie wchodzić w ligę" grając parę meczów z ligowymi ogórami. Dałoby to też fajne "przetarcie" przed meczami i w czasie meczów o konkretne bejmy czyli mecze o miejsce w grupie Ligi Konferencji . Grane  od połowy lipca i przez sierpień.  W tych to dwóch miesiącach może zdecydować się los rocznego budżetu dla klubów zaangażowanych w rozgrywki na poziomie UEFA. Czyli według mojej teorii, najlepiej byłoby pograć sobie na początek takie lajtowe sparringi ligowe - na przykład z beniaminkami ligi. A więc sprawdziłem co tam Ekstraklasa upichciła w pierwszych pięciu kolejkach ligowych dla pucharowiczów ( W -wyjazd D- dom) 1 -- Medaliki - Jaga D, Korona W, Warta D, Piast W, Stal Mielec D. [ 3x D 2xW]  2 -- Kolejorz - Piast W , Ra

PARĘ SŁÓW O OBECNYM LETNIM OBOZIE LECHA we Wronkach

 Kiedy czytam wpisy "zatroskanych kiboli Lecha" przypomina mi się słynna kwestia z filmu Machulskiego "Seksmisja" wypowiedziana przez Stuhra (starego) cyt " Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę". I nie wiem czy śmiać się czy płakać. No bo przecież: 1- rok temu było jeszcze gorzej, bo po zdobyciu Mistrza odszedł Skorża, odeszli Kędziora, Kownacki, Kamiński. Czyli odszedł "kierownik zamieszania" i paru bardzo istotnych graczy, a za oknem czaił się już rywal w Superpucharze i następny w eliminacjach Ligi Mistrzów. Velde był denny, Ba Loua też, Skórasia kibole kierowali do rezerw.  2- Żeby było "dobrze" sprowadzono na dodatek przed sezonem takie łamagi jak Żukowski, Rudko i Cwitaiszwili. Czyli (patrz wyżej) sezon zaczynał się pod zdechłym kotem. Beznadziejnie i bez perspektyw. I można było wtedy lamentować i pojękiwać, bo jak mówiono w pewnym filmie (Pulp Fiction)  "Jest kurwa daleko od OK". 3- A w efekcie z nieopierzonym tren

JAKI BĘDZIE WPŁYW NA LECHA -- ODPADNIECIE Z LIGI KONFERENCJI --- po dwumeczu ze Spartakiem Trnava 3-1

Oj będą spore wstrząsy .Może  nawet  coś  jak tsunami po trzęsieniu  ziemi dna morskiego. 1- odpadnięcie to nie tragedia finansowa (podobno) bo (podobno) jak mówił Rutkowski Piotr Lech nie wlicza "zysków z UEFA" do budżetu do momentu kiedy się faktycznie nie pojawią się na koncie. I to bez nich "kroi się roczny budżet". Zatem co najwyżej nie będzie jakiś premii i transferów, co najwyżej będą  te z klubu ( w zimie 23/24). 2- odpadnięcie to problem dla młodych graczy. Jak kiedyś sobie policzyłem kadra Lecha  "meczowa" to 26 graczy. Zatem kadra jak najbardziej wystarczająca, już w momencie przed meczem na Słowacji , na rozgrywki ligowe. Problemem teraz będzie wprowadzanie swoich wychowanków do kadry. Na teraz, kiedy nie będzie już potrzebna jakakolwiek rotacja i wystawianie "silniejszego/słabszego składu", kadra Lecha "skostnieje" do najwyżej 15-18 graczy i będzie obracać się wokół znanych , bardzo znanych nazwisk. Bednarek-Pereira/Dager