Pierwszy duży finał. Rozgrywek o których marzy Lech ( grupa), bo L. Mistrzów raczej to piękny sen dla MPolski.
Niespodzianka spora, bo w finale Eintracht. Drużyna dopiero 11-ta w Bundeslidze. Ale w tych rozgrywkach będąca wielką niespodzianką. Wyeliminowała samą Barcelonę wygrywając w... Barcelonie !
Ciekawe rozgrywki , nie tak nudne jak L.Mistrzów. Liga Mistrzów niby wyższej klasy, ale zestaw rywali od ćwierćfinałów powtarzający się co roku... do znudzenia i szczękościsku od ziewania. Te same drużyny rok w rok i tylko czasem ( piszę o meczach po rozgrywkach w grupach) zmiana w kolejności "wielkich faworytów" ( Chelsea, City, Liverpool, Bayern, Real, PSG).
A w Lidze Europy jakby "świeża krew" o czym zresztą świadczy para finałowa w dzisiejszym meczu finałowym.
Fajny meczyk, okazji bramkowych bez liku. W meczu jakby nieco lepszy Eintracht, który pierwszy stracił bramkę , ale wyrównał.
Było po 1-1 w 90 minutach, bezbramkowa dogrywka i karne. Tu lepiej strzelali Niemcy wygrywając 5-4. Jedyną jedenastkę obronił bramkarz Eintrachtu Trapp przy stanie 3-3. A same jedenastki, te trafione, po prostu nie do obrony (uczcie się Polaczki ligowcy). Takie luty w okienko, albo trafienia po odbiciu się piłki od słupka.
Wygrała chyba drużyna lepsza (mimo remisu) ,która grała nieco lepiej w tym niezłym i do oglądania meczu.
Na koniec zrzut z ekranu meczowego i sytuacja która mnie rozbawiła:
Chodzi mi o ustawienie dwóch drużyn NA KILKU METRACH, przy wykopie piłki przez bramkarza Rangersów. 20-tu graczy tłoczących się w prostokącie ( na oko) tak z 11 m. x 20 metrów.
I tak było ZAWSZE gdy piłkę ze swojej 11-tki wykopywał szkocki bramkarz. Ot taka ciekawostka!
Komentarze
Prześlij komentarz