Remis z Łęczną to "pokaz siły Lecha". Rozumiem to, że np Legii brak "motywacji", gdy MUSI najpierw grać z "ligowcami" pokroju Łęczna i spina się potem maksymalnie na europejskie Napoli. To do mnie trafia.
Tam (Liga Europy) rywal zajebisty, a w lidze ogóry.
Ale... nijak zrozumieć kiedy Lech MUSI grać tylko i zaledwie w tej "PRLidze" i każdy rywal tak samo dobry. A prawdę mówiąc cienki jak dupa węża.. Więc nie ma tu "skali napinki". Lubin tak samo dobry jak Paprykarze ,a ci tak samo dobrzy jak Łęczna. Szara ligowa kopanina.
Wniosek prosty. Nie będzie "lania leszczy" ,bo sami " w tej samej kategorii" gramy. Sami jesteśmy zaściankowymi/podwórkowymi leszczami.
Lech nie przerasta ligi.
Ot, lechici to goście podający niecelnie co raz, goście którym "piłka nie układa się na bucie ale.... mają dobry zamiar" i koledzy klaszczą takiemu faciowi " za dobry zamiar". Niestety, Lech nawet nie spadł "z piedestału" ( bo przecież nie przegrał i to na "trudnym boisku") tylko uświadomił nam , że wcale nie jest taki znowu "boski" i lepszy o klasę od tzw "planktonu ligowego".
Co ciekawe, Łęczna wcale nie broniła się rozpaczliwie, coś tam grała ,pykała na ile umiała, piłka gdzieś leciała. Nie zawsze zresztą leciała celnie. Jakoś Kamiński "nie przerastał rywali o głowę". Lech grał po prostu słabo.
"Produkt reklamy" (po pierwszym meczu w Polsce) czyli La Boua nadawał się do zmiany po 45 minutach. I wcale nie dlatego ,że "bił głową w mur rywali" ,ale z banalnego powodu == NIC NIE DAWAŁ DRUŻYNIE, PODAWAŁ do tego BARDZO NIECELNIE.
Bardzo słabo grał Tiba, katastrofalnie Pereira i oni nadawali się do zmiany po45 minutach. Na kogokolwiek. Może ci co weszli nie zrobili szału, ale choć widziałem inne gęby na boisku.
Lech chyba przeżywa ( Mielec + Łeczna) rozpoznawalny kryzys. Bo rywale strzelali celnie malutko. Łęczna na przykład w całym meczu strzeliła celnie RAZ i zdobyła bramkę. Czy kogoś za to obwiniam (za bramkę)? Tylko tych co grali z przodu. Bo to oni "wyprodukowali remis" grając "jak wykastrowani". Na zasadzie "rywal POWINIEN się położyć i całować w rękę za strzelone im bramki". Bramek nie było, nawet ta strzelona (Amaral) to był taki "piłkarski flak".
Oceniać Lecha nijak. Nie tylko że zawiódł, ale i dlatego że grał mizernie, słabo, anemicznie, niedokładnie, niechlujnie , "bez jaj". Remis w tym meczu nie powinien być 1-1 a co najwyżej 0-0!
Tak .......to były tak zwany "sprawiedliwy remis".
Jak określiłbym dzisiaj Lecha (po Łęcznej)?
Królowie piłki podwórkowej !
Komentarze
Prześlij komentarz