Piszę już od jakiegoś czasu bardzo dobrze o audycji Filipa Surmy w Canal+ pod tytułem jak w nagłówku posta.
Dlaczego?
Bo nikt się tam nie wymądrza ,a piłka traktowana jest nie jako "tajna wiedza ekspertów " i upajanie się własnym pierdoleniem (Borek, Podoliński to sztandarowe cycki tego nurtu komentowania piłki), a jako "ciekawostka" będą tylko jednym ( wcale nie najważniejszym ) elementem życia zjadacza bułek. No i czasem pojawiają się jakieś tematy zahaczające o ekonomię w klubach.
A jak wiadomo prawie zawsze to były tematy "tajne/poufne" i niewielu wiedziało skąd tak naprawdę biorą się pieniądze na działalność klubu. Bo do "kasy" zgodnie z tzw "poprawnością polityczną" dorzucali bejmy -- politycy, miasta ( nie mające najczęściej na to wolnej kasy, a zmuszane do tego przez lobby polityczne) no i "odpisywali" na sport pieniądze prezesi firm państwowych.
Oczywiście to było (jest?) chore, bo tylko prywatne kluby piłkarskie mają jakiś tam sens. No albo (dotowane wtedy) kluby amatorskie! I kiedy ostatnio ( w sez 24/25) obcięto/zmniejszono "rządowe/miejskie/zakładowe" finansowanie to wiele klubów musiało mocno ścisnąć dupę i w efekcie..... dotowane : Stal Mielec, Śląsk i Lubin znalazły blisko końca tabeli. A naturalną koleją rzeczy w czołówce są kluby..... prywatne choć i tu dziwna sytuacja Pogoni ,która "niby prywatna", ale finansowo cienka jak dupa węża o czym często mówi prezes Pogoni Mroczkowski.
Generalnie.... napędem finansów MUSI stać się frekwencja "stadionowa" no i transfery z klubu. A te (niestety) są zależne od JAKOŚCI klubów ( choćby od ich gier w UEFA). A jeśli będzie w kasie mamona to można będzie zacząć "napędzać polskie piłkarstwo klubowe". Które na teraz jest właśnie w takiej fazie przejściowej. Inaczej liga będzie zjeżdżać "po rynnie bez trzymanki" i to nie do poziomu ligi np serbskiej , a ligi bułgarskiej czy rumuńskiej.
To wszystko funkcjonuje już od wielu lat w ligach "zachodnich", bo tak naprawdę trudno pojąć skąd bejmy np w lidze tureckiej.
No i na koniec (powyżej) "obrazek" z programu Filipa Surmy pokazujący jak w porównywalnych ligach do tej polskiej Ekstra sprzedaje sobie, ale i kupuje do rodzimych klubów graczy.
A jak wiadomo liczb się nie oszuka nawet tłumacząc , że dużo w Polsce "zarobiło się na transferach", a mało wydało ,bo ........ sporo idzie na "infrastrukturę" ( no niezły dowcip!).
A tak naprawdę tylko DWA kluby w Polsce zarobiły jakieś tam "większe" bejmy na sprzedaży swoich graczy -- czyli Raków i Lech .
A "dotowane" - KGHM Lubin, Śląsk ( transfer Exposito to ZERO wpływów, a Leiva =2,5Mln €) czy Mielec (bramkarz Kochalski= 0,90Mln €) jakoś za wiele nie zrobiły "na transferach". A gąb do wyżywienia trochę jest.
Od biedy na przykład : KGHM "mógłby" teoretycznie "mieć wpływy ze stadionu" ( ok 16 000 miejsc więc wcale nie jest taki mały) , ale np frekwencja w Lubinie to średnio 6 000-7 000 ludzi więc w sumie mały wpływ do kasy klubu z tego tytułu. Reszta kasy? Przy takich wynikach trudno się domyśleć niby skąd (obecnie). Na razie "pożywili się" transferem do Legii jednego ze swoich najlepszych graczy ( byłego Lechity ) czyli Kacpra Chodyny za 0,80 Mln €.
I tak dalej i tak dalej. Ciekawie zaczyna się robić w ekonomii klubowej ligi.
PS:
A przecież liczenie jest proste - ostatnio - Lech vs Śląsk -- ludzi 35 058 x (plus minus) za bilet około 45 złotych = 1 577 610 zł. A stadion na Bułgarskiej to ok 42 800 miejsc więc można jeszcze więcej zarobić! A przecież są też te legendarne (niemałe) "wpływy z dnia meczowego" (piwko, bułka, gięta, szaliki, koszulki i inne podobne pierdy!).
Za Mistrzostwo Polski klub "dostaje" 30,3 Mln złotych, ot tak dla porównania.
Komentarze
Prześlij komentarz